tag:blogger.com,1999:blog-42340175734356635522024-03-05T20:05:55.630-08:00Teraz Nataliażycie polega na tworzeniu samego siebieteraz nataliahttp://www.blogger.com/profile/16714980036150646981noreply@blogger.comBlogger3125tag:blogger.com,1999:blog-4234017573435663552.post-7323379436612753692016-05-29T11:35:00.001-07:002016-05-29T13:25:17.847-07:00Doświadczanie porażki. <br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6Iok6HI9sqKqz9YQPeawefnDyKJ-XxLyrw6ZWKrMtoInuyHZ93XM2yXYnFWHP3eC7XgB0348Zluf6ZrCRTitAflt0-vdG83_lEIfhiRSGAUOZXEDCho0AtJ-KsVP06e_-SfOmh2bvX6d-/s1600/photo-1458496665567-ac9008f5b1fe.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="425" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6Iok6HI9sqKqz9YQPeawefnDyKJ-XxLyrw6ZWKrMtoInuyHZ93XM2yXYnFWHP3eC7XgB0348Zluf6ZrCRTitAflt0-vdG83_lEIfhiRSGAUOZXEDCho0AtJ-KsVP06e_-SfOmh2bvX6d-/s640/photo-1458496665567-ac9008f5b1fe.jpeg" width="640" /></a></div>
<br />
Najtrudniejszym dla mnie problemem, jaki spotkałam w swoim życiu jest odnalezienie mojej definicji szczęścia.Kładłam się do łóżka spać i użalałam się nad sobą, zadając sobie bombardujące mój umysł pytania na temat mojej drogi życiowej, mojego pomysłu na siebie - kiedy w końcu osiągnę jakiś satysfakcjonujący mnie punkt. Tak minęło kilka dobrych lat. <br />
<a name='more'></a>Robiłam cokolwiek, byleby spełnić oczekiwania moich rodziców, pracodawców i wszystkich otaczających mnie ludzi. Robiłam to co należy, wypada i to co pozwoliłoby mi się od tego świata zresetować. Żyłam z dnia na dzień bez sensu, bez planu, ani wizji. Nie szanowałam przede wszystkim siebie, próbując zadowolić wszystkich, tylko nie było w tym mnie. Byłam po prostu nieszczęśliwa i nie rozumiałam dlaczego nie mogę się wziąć za siebie i działać w kierunku, który zapewni mi chociaż minimalną satysfakcję. Było mi jeszcze trudniej, ponieważ innym wydawało się, że nie mam na co narzekać, bo ciągle idę do przodu, rozwijam się i osiągam sukcesy. Wtedy myślałam, że może faktycznie? Może mam jakieś wygórowane ambicje, a nie jestem w stanie im sprostać i tak krążyłam pomiędzy moim zdaniem o mnie, a opinią innych.<br />
<br />
Wielkim przełomem była swego rodzaju porażka, nieporadzenie sobie z wyzwaniem, jakie sama sobie wybrałam i tak rzuciłam studia, wtedy kiedy byłam dość blisko ich skończenia. Długo biłam się z myślami, walczyłam z niechęcią i blokadą jaka na mnie ciążyła. Szczerze? Brałam pod uwagę tylko to co pomyślą moi rodzice, znajomi i nieznajomi. Jak to? Ja nie dokończę ich? Tak po prostu, zostawię je w takcie trwania? To totalnie nie było spójne z moim dotychczasowym ponoszeniem konsekwencji za moje wybory. Ja nawet książkę, która totalnie mnie nie wciągała czytałam z przymusu do końca bo nienawidziłam wręcz niedokończonych spraw. Ale zdobyłam się na to w momencie, kiedy nakazałam sobie posłuchać siebie, a nie tego co trzeba. Chcę teraz powiedzieć, że to była najlepsza decyzja mojego całego życia, mimo że paradoksalnie stała się również moją życiową porażką.<br />
<br />
Tak wiele mnie ta decyzja nauczyła. Teraz wiem, że warto iść za swoimi marzeniami i nie patrzeć na innych, tylko na to co nam w duszy gra i zaryzykować. Bilans strat i zysków okazał się dla mnie zaskakująco nieważny. Poczułam się wolna. Nie namawiam teraz oczywiście do rzucania studiów. Chcę tylko zaznaczyć, że czasem nie możemy zdobyć się na doświadczenie porażki w naszym życiu, a to właśnie moment kiedy się z nią świadomie stykamy, pozwala nam niejako poznać siebie głębiej. Ludzie w skrajnie beznadziejnych sytuacjach zachowują się najwiarygodniej wobec samych siebie. Grunt to nie iść na oślep, mieć wizję tego jak chcielibyśmy żeby wyglądało nasze życie i po prostu zadziałać w tym kierunku. Trzeba zauważyć, że to kolejny mały kamyk potrafi często przeważyć i stworzyć niebezpieczną osuwającą się lawinę, która sieje spustoszenie. Ja swoje kamyki zauważam odkąd zdecydowałam się zaryzykować i dopiero teraz, po prawie roku od podjęcia tej trudnej dla mnie decyzji, widzę osuwającą się lawinę pozytywnych zdarzeń.<br />
<br />
Tak wiele powodów naszych niepowodzeń i przyczyn nieszczęścia szukamy we wszystkich innych dookoła nas. Świadomość, jaka może zrewolucjonizować nasze życie jest odnalezienie kamyka, który pozwoli nam zacząć zmianę od siebie..Na podsumowanie chciałabym jeszcze powiedzieć, że na sobie powinniśmy skończyć. Nikt nie przeżyje za nas naszego życia, a jego początkiem zawsze jest podjęta decyzja.<br />
<br />
<br />
<br />teraz nataliahttp://www.blogger.com/profile/16714980036150646981noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4234017573435663552.post-28990096146468098862016-02-14T09:39:00.000-08:002016-02-14T14:13:47.924-08:00Moja pierwsza sesja coachingowa.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGHlMqMQKT8kCKLYSECEoIjtn7Nzk2fwLGS5F8FCoPqRgBrLj0OhMAeurFPqizSPurTmTbATYORMhtKkwKR2QHFR4qkTsr_KSddLjg1BxCvnItgXeZANJdw_zM4YwT_RILQ2w2dsYokDVP/s1600/brain-998993_1280.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="494" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGHlMqMQKT8kCKLYSECEoIjtn7Nzk2fwLGS5F8FCoPqRgBrLj0OhMAeurFPqizSPurTmTbATYORMhtKkwKR2QHFR4qkTsr_KSddLjg1BxCvnItgXeZANJdw_zM4YwT_RILQ2w2dsYokDVP/s640/brain-998993_1280.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0.28cm;">
<span style="line-height: 17.12px;"> Studia psychologiczne to spełnienie moich marzeń, choć sama jeszcze do końca nie zdecydowałam, na której gałęzi w tej dziedzinie skupi się moja uwaga i praca. Błądzę pomiędzy tym wszystkim, czego tam doświadczam, a na check liście w poszukiwaniach miałam do odhaczenia osobistą sesję coachingową.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0.28cm;">
<a name='more'></a><span style="line-height: 17.12px;"><span style="line-height: 17.12px;"> Z jednej strony zależało mi na tym, żeby po prostu zobaczyć jak to wygląda, z drugiej niezmiernie ciekawi mnie czy chciałabym w ten sposób kiedyś pracować, a jeśli tak to zacząć sobie działać w tym kierunku. Tak więc stało się! Spotkałam się z coachem (z tego miejsca serdecznie Cię pozdrawiam) już na początku stycznia, gdyż to był priorytet w moich celach rozwojowych, przypisany właśnie na ten miesiąc. Jak pewnie już wiecie, mi po prostu najtrudniej jest zacząć czy wystartować, a potem jeśli coś przypadnie mi do gustu, samo przez siebie zachęca mnie do powtarzania – dlatego chciałam to zrobić natychmiast!</span></span><br />
<span style="line-height: 17.12px;"><br /></span><span style="line-height: 17.12px;"> Pierwsza sesja na pewno będzie różnić się od pozostałych innych, ze względu na to, że jest to taka próba, czy to właśnie ze sobą chcemy współpracować. Pierwsze pytanie jakiego można się spodziewać to zapewne będzie: o czym chcesz porozmawiać? Moim zdaniem, trzeba się niejako określić w tym początku, zanim się wybierze na takie spotkanie, gdyż od tej pierwszej intencji łatwiej jest wyjść do dalszych rozmyślań, tak aby czas był spożytkowany efektywnie. Dla mnie, dialog z coachem, przybrał postać mojej rozmowy z samą sobą, za jego pośrednictwem. Odpowiednio zadane pytania, jako wskazówki do spojrzenia głębiej we mnie, moje emocje, zamiary, moje zdanie o mnie i moim szeroko pojętym otoczeniu, to jak żyję, czego w życiu pragnę i co jest priorytetem w nadchodzącym czasie jak i widnieje daleko, gdzieś na horyzoncie, to zbyt krótko powiedziane o tym spotkaniu. Byłam pozytywnie zaskoczona, zawstydzona – co mi się rzadko zdarza, mimo mojej otwartości do ludzi, trudno mi jest mówić i myśleć o sobie tak wnikliwie i intensywnie. Miałam sobie notować cokolwiek? Już po kilku chwilach ani mi to nie przeszło przez myśl! Jednak mój coach notował wszystko, nazywając rzeczy po imieniu, momentami zbyt dosłownie i dosadnie, co zapewne nie raz wywołało na mojej twarzy niekontrolowany grymas. Potem, dostałam te zapiski w mailu i dzięki temu mogę wracać do tych pytań i sformułowań jakie udało nam się wspólnie osiągnąć. Co najważniejsze - mogłam sama ze sobą to jeszcze raz przepracować.</span><br />
<span style="line-height: 17.12px;"><br /></span><span style="line-height: 17.12px;"><span style="line-height: 17.12px;"> Zacznijmy od ogólnych i teoretycznych spraw. Sesja coachingowa jest to spotkanie dwóch osób, z których jedna jest coachem, a druga klientem, czyli osobą chętną w takim spotkaniu uczestniczyć. Są coachowie, z których usługi się płaci, a przedziały cenowe są różne, można też jednak znaleźć osoby, które dopiero się przyuczają i w celu zdobycia doświadczenia, oferują swoje usługi za przysłowiową kawę. Coach to osoba, która pomaga swojemu klientowi odkryć swoją życiową drogę, nie wskazuje konkretnych rozwiązań, ale za to pomaga odnaleźć je w sobie, za pomocą wielu narzędzi, technik i ćwiczeń. Czasem, pomaga rozeznać się w konkretnym problemie, pozwala poznać siebie i popatrzeć na życie z innej perspektywy. Taka sesja, to rozmowa, która opiera się na otwartości i zaufaniu.</span></span><br />
<span style="line-height: 17.12px;">Sesja coachingowa jest zależna, od wielu czynników i są nimi:</span><br />
<ul>
<li><span style="line-height: 17.12px;">osoba coacha</span></li>
<li><span style="line-height: 17.12px;">osoba klienta</span></li>
<li><span style="line-height: 17.12px;">sprawami/problemami z jakimi klient się zgłasza</span></li>
<li><span style="line-height: 17.12px;">wzajemnej relacji jaka pomiędzy nimi się nawiąże</span></li>
</ul>
<span style="line-height: 17.12px;"><br /></span><span style="line-height: 17.12px;"> Wiem jedno jestem w stosunku do siebie zbyt krytyczna i niezwykle ciężko jest mi patrzeć na siebie z jakąkolwiek przychylnością. Dowiedziałam się, że dużo od siebie wymagam – mimo iż miałam wrażenie, że jest wręcz odwrotnie. Cieszę się, że znalazł się ktoś to pozwolił mi tyle dostrzec. Właśnie teraz, kiedy moja ambicja i tak niezmiennie podpowiada mi, że dopiero startuję! To się nazywa odpowiednia osoba, pojawiająca się w odpowiednim momencie i to za moim własnym pozwoleniem, a raczej kontrolowaną prośbą. Sama to sobie uczyniłam i wychodzę z założenia, że miało to być właśnie teraz, a nie wcześniej, później. Chcę więcej.</span><br />
<span style="line-height: 17.12px;"><br /></span>
<span style="line-height: 17.12px;">Podsumowując na myśl przychodzi mi jeden cytat: </span><br />
<blockquote class="tr_bq">
<div style="text-align: right;">
<span style="line-height: 17.12px;">„Są ludzie, którzy nie zauważają małego szczęścia, ponieważ daremnie oczekują na duże”</span></div>
<span style="line-height: 17.12px;"></span><br />
<div style="text-align: right;">
<span style="line-height: 17.12px;"><span style="line-height: 17.12px;"> Pearl Buck</span></span></div>
<span style="line-height: 17.12px;">
</span></blockquote>
<span style="line-height: 17.12px;"><br /></span><span style="line-height: 17.12px;"> Cieszę się z tego małego, a jakże wielkiego spotkania na które się odważyłam. Nie mam jeszcze natomiast zdania na swój temat jako przyszłego coacha, bo nie czuję się jeszcze nasycona tą dziedziną na tyle, aby jednoznacznie określić się pomiędzy TAK oraz NIE.</span><br />
<span style="line-height: 17.12px;"><br /></span><span style="font-size: x-small; line-height: 17.12px;">Ps. Zaznaczam, że opisane są tutaj moje subiektywne odczucia, wrażenia, emocje i zdanie zaledwie po pierwszej sesji.</span></div>
teraz nataliahttp://www.blogger.com/profile/16714980036150646981noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4234017573435663552.post-81911893051846072882016-02-11T07:11:00.001-08:002016-02-11T09:09:19.425-08:00startujemy!<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4VPvabuy-rTyIRGpIyd5RdfaLAUArtKEcIumOP28r5PgygrCjAx1X6dLY-kLCADzRubZ8x58yIx5vdcy0nomGVfCCsBwOv3-GQQC54v9VdkTI37y7Lw9XEsqjp8FzCl6kOjrgijuVwzo9/s1600/coffee-1128140_1920.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="476" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4VPvabuy-rTyIRGpIyd5RdfaLAUArtKEcIumOP28r5PgygrCjAx1X6dLY-kLCADzRubZ8x58yIx5vdcy0nomGVfCCsBwOv3-GQQC54v9VdkTI37y7Lw9XEsqjp8FzCl6kOjrgijuVwzo9/s640/coffee-1128140_1920.jpg" width="640" /></a></div>
<br />
<div style="line-height: 107%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1.25cm;">
Wiesz, ja też kładę się spać i nie mogę uspokoić swoich myśli.
One tak biegają po mojej głowie, że zastanawiam się, dlaczego
moje nogi nie umieją rozwijać tak zawrotnych prędkości.
<br />
<br />
<a name='more'></a></div>
<div style="line-height: 107%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1.25cm;">
„Och, jeszcze tego zapomniałam – no dobra to wstanę te 10 minut
wcześniej, żeby to zrobić.. Oczywiście zjem sobie śniadanie,
wypiję kawkę i pomaluję się tak jak lubię, wstanę zatem te 30
minut wcześniej, żeby wszystko zrobić sobie na spokojnie..” Po
dźwięku budzika nawet przez myśl mi nie przejdzie, ta ważna
rzecz, do zrobienia na wczoraj, albo i tydzień temu znając mnie..
Przed wyjściem? Co ja mówię? Przed wybiegnięciem do pracy, bo
przecież już tak późno, przypominam sobie, że przecież..
miałam, musiałam, chciałam! To się nazywa, złe rozpoczęcie
dnia, który konsekwentnie w całej swojej okazałości obraca się
wokół tegoż nieszczęsnego incydentu.</div>
<div style="line-height: 107%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1.25cm;">
Niby podejmuję próby organizacji swojego czasu, bo to raz –
takie konstruktywne, dwa – takie modne. Tylko coś mi tu nie idzie,
tak jak trzeba – generuje to tylko kolejną sprawę – kolejne
wyrzuty sumienia . A wyobrażasz sobie zasypiać spokojnie? Cieszyć
się z minionego dnia i z niecierpliwością wyczekiwać kolejnego?
Ja też nie, choć wyjątkowo nie lubię się nad sobą użalać.
Przytłacza mnie w tym wszystkim to dążenie do perfekcyjności,
multitasking, umiejętność posługiwania się kilkoma językami,
wysokie stanowiska, prężnie rozwijające się firmy, rozwój
osobisty, piękne wnętrza, dopracowane zdjęcia, idealne makijaże i
systematyczność w pielęgnacji, minimalistyczne outfity,
estetycznie podane jedzenie, zdrowy tryb życia, sport i dalekie
podróże, przerysowane relacje międzyludzkie .. a ja ciągle, mimo
iż bym chciała (a chcieć to ponoć móc?), blado w tym wszystkim
wyglądam. To powoduje tylko jedno, ciągle jestem z siebie niezadowolona, a przy tym nie umiem się zmobilizować do tego, aby
zrobić coś, żeby moje superego przestało być moim trzecim głosem
w głowie. Tym schematem idąc uciekł mi kolejny rok, jakże
przełomowy w planach 2015! Całe nic w nim dokonałam z perspektywy
tego ego, realistyczne podejście do sprawy usprawiedliwia mnie po
cichu, że na tle innych nie jest ze mną przecież aż tak źle, a
potem mój wewnętnrzy drugi głos – Wałkoń Zawodowy –
flegmatycznym tonem zachwyca się nad moimi próbami, zrobienia tego
wszystkiego, co zrobić planowałam. Tu kolejny raz pragnę
napomknąć, nienawidzę się nad sobie użalać, po prostu wkurza
mnie niemiłosiernie to, że nie mogę się za nic wziąć na
poważnie.
</div>
<div style="line-height: 107%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1.25cm;">
Będąc na ostatnim szkoleniu z zarządzania, prowadzący je
stwierdził: „Ty Natalia, jesteś jak rakieta.” Myślę sobie z
głupkowatym uśmiechem na twarzy: Oooo super! Rakieta kojarzy mi się
z czymś nietuzinkowym, wystrzałowym, prężnym i potężnym. Oto ja
– RAKIETA! Nie skończyło się tak pozytywnie, jak się zaczęło,
bo w tym momencie dodał jedno: „Brakuje Ci paliwa. Nie wiem, czy
wiesz – rakieta podczas startu zużywa największą część
swojego paliwa, bo najwięcej energii wymaga wybicie się z atmosfery
i walka z grawitacją ziemi, potem jak już tego dokona, to jest jej
stokroć łatwiej – przemyśl to w kontekście twojej osobowości i
skup się na tym co najistotniejsze” Mój umysł przepracował to
zdanie na najwyższych z możliwych obrotach iiii… rakieta nie
brzmiało już w mojej głowie tak entuzjastycznie. Przejrzał mnie
na wylot – nie umiem zmobilizować się do początku, a przy tym
nie widząc szybkich, a do tego zadowalających mnie efektów,
przynajmniej tak spektakularnych jak zwalczenie grawitacji, założenia
które mam w głowie płoną rzewnie na stosie z mojego słomianego
zapału. Wnioski z tych przemyśleń też nie były proste, nie mam
tej ilości paliwa, której potrzebuję, a przy tym nie wiem gdzie
miałabym się w nie zasilić.
</div>
<div style="line-height: 107%; margin-bottom: 0.28cm; text-indent: 1.25cm;">
To wszystko prowadzi do jednego. Chcę prowadzić tego bloga, bo wiem
w końcu o czym miałabym pisać. Pokrótce, walka między tym, co
chciałabym, a czego ogromnie nie chce mi się robić, w każdej
możliwej płaszczyźnie mojego życia. Droga do poszukiwania paliwa,
potrzebnego do startu, w konsekwencji tego zmagania z czynnikami,
które na pozór grawitacji ściągają nas w dół i miejmy
nadzieję, wrażenia z lewitacji nad atmosferą własnych ograniczeń,
kiedy w końcu dopnę swego.
</div>
<br />
<div style="line-height: 107%; margin-bottom: 0.28cm;">
<a href="https://www.blogger.com/null" name="_GoBack"></a>
Do następnego!</div>
teraz nataliahttp://www.blogger.com/profile/16714980036150646981noreply@blogger.com2